niedziela, 14 grudnia 2014

Bogowie

Nareszcie jest! Co z tego, że w połowie grudnia?! Co z tego, że 2 miesiące po premierze?! Chrzanowskie kino "Sztuka" w końcu zdecydowało się puścić film "Bogowie". Od pierwszych scen miałam dreszcze.

Szybki, zdecydowany chód, papieros i ON. Tomasz Kot w roli Zbigniewa Religi, najsłynniejszego polskiego Kardiochirurga. Specjalnie napisałam to z dużej litery. A co! Należy mu się! Tak jak i Kotowi za genialne przedstawienie docenta Religi jako człowieka "z krwi i kości". Człowieka z uczuciami, przekraczającego dozwoloną prędkość bo "nie lubi, jak ktoś jedzie przed nim". Kogoś, kto nie dbał o to, co mówią inni gdy wiedział, że ma rację. Nie poddawał się, gdy pojawiały się jakiekolwiek przeciwności losu. Kogoś, kto używał słowa "kurwa" niemalże niczym przecinka w zdaniu. Mężczyzny, który nie stronił od alkoholu a papieros odpalał jeden od drugiego. Kogoś, dla kogo cudze życie było wartością nadrzędną. Obok Tomasza Kota, w filmie zobaczyć można było Magdalenę Czerwińską (jako Anna Religa, żona Zbyszka Religi), Piotra Głowackiego i Szymona Piotra Warszawskiego (w rolach Mariana Zembali i Andrzeja Bochenka, obok doc. Religi dwóch głównych kardiochirurgów w klinice), Jana Englerta (właściciel kliniki w Warszawie, w której pracował Religa) i Zbigniewa Zamachowskiego (jako Stanisław Pasyk). Epizodyczne role zagrali: Marian Opania (członek komisji etyki lekarskiej), Sonia Bohosiewicz (żona pierwszego pacjenta, który miał przeszczep) czy Kingę Preis (matka zmarłej dziewczynki). Ta ostatnia, pomimo krótkiego epizodu, swoją pracę wykonała na tak wysokim poziomie jak Kot. 

Można powiedzieć, że film nakręcono według sztampowego schematu, jednak widz w kinie ma wrażenie realnego uczestnictwa w życiu zawodowym docenta zarówno przy budowaniu jego kliniki jak i podczas operacji. Ta niezwykła sztuka udała się Łukaszowi Palkowskiemu, reżyserowi znanemu między innymi z filmu "Rezerwat" czy serialu "39 i pół". Doskonale dobrana muzyka oddawała emocje towarzyszące danej sytuacji. 

Jednak, żeby nie było, że sypię tu samymi peanami, jest jeden moment w filmie, który mnie zawiódł. przez cały film oglądamy, jak Zbigniew Religa walczy o ludzkie życie a jednak zabrakło momentu, gdy przeprowadzono pierwszy w pełni udany przeszczep, po którym człowiek żył jeszcze 7 lat. Pominięto też informację ile w dzisiejszych czasach daje nam tamten przeszczep serca. Jednak ogólne wrażenie z filmu jest niesamowite. Widzowie wchodzili do kina z siatami pełnymi chipsów i popcornu, ale podczas filmu nikt nawet się nie ruszył by coś zjeść czy wypić. Gdy poleciały napisy, ludzie nadal siedzieli wbici w swoje fotele. Dopiero po jakimś czasie, niemalże w milczeniu, zebrali się do wyjścia. To chyba o czymś świadczy, prawda?




Sztywny Pal Azji w koncercie "Europa i Azja"

Wielu z nas lata 80-te kojarzą się z komuną, zakupami na kartki i długimi kolejkami. Są jednak i tacy, którzy pamiętają muzykę z tamtego okresu. Zadebiutował wtedy między innymi chrzanowski zespół Sztywny Pal Azji, który w minioną sobotę, w MOKSIR-ze, dał niemalże historyczny koncert w oryginalnym składzie: Jarosław Kisiński, Zbigniew Ciaputa, Leszek Nowak i Paweł Nazimek. Artystów na scenie wspomogli muzycy, którzy obecnie grają z zespołem: Krystian "Carlos" Różycki i Wojtek Wołyniak. O koncercie rozmawialiśmy już z Jarkiem Kisińskim i tę rozmowę można przeczytać tutaj. Przed koncertem głównej gwiazdy wieczoru, wystąpiły zespoły Czary Mary Koszmary i Ćmy, której założycielem jest Krystian "Carlos" Różycki oraz Voyzek, w którym grają: Jarek Kisiński i Zbyszek Ciaputa.

Leszek Nowak 
Zespół w oryginalnym składzie 

Paweł Nazimek 
Paweł Nazimek, Wojtek Wołyniak i Leszek Nowak

Jarek Kisiński, Paweł Nazimek i Leszek Nowak

Jarek Kisiński, Krystian "Carlos" Różycki, Paweł Nazimek i Wojtek Wołyniak






Konkurs "Moje najpiękniejsze święta". Ogłoszenie wyników

Tadaaaam. Mamy już wyniki konkursu pt. "Moje najpiękniejsze święta"



Nagrodę od Kreatywne Studio Luli otrzymuje: Pani Marzena Bożek

Nagrodę od Małgorzaty Osipowicz otrzymuje: Pani Jolanta Synarecka

Nagrodę od firmy FOTOKON otrzymuje: Jolanta Wocial

Nagrodę od LaurowoMi otrzymuje: Karolina Kuciel

Wszystkim serdecznie gratulujemy:) Nagrody zostaną wysłane pocztą:)


środa, 10 grudnia 2014

Sztywny Pal Azji powraca z "Europą i Azją". Rozmowa z Jarkiem Kisińskim o koncercie, nowej płycie i medialnej ciszy

Są na scenie od 28 lat. Wielu ludzi kojarzy ich z takich hitów jak: "Wieża radości wieża samotności" czy "Łoże w kolorze czerwonym". Za kilka dni zespół Sztywny Pal Azji zagra wyjątkowy koncert. Po 25 latach powrócą w starym składzie do płyty "Europa i Azja". Tymczasem Jarosław Kisiński opowiedział nam o samym pomyśle tego koncertu oraz wielu innych sprawach, od lat nurtujących fanów.

Jarek Kisiński na jednym z koncertów


Na scenie muzycznej jesteście od 28 lat. Wiele w tym czasie się zmieniło, między innymi były przetasowania personalne. Skąd więc pomysł na powrót do "Europy i Azji"?

Na początku roku jeden z fanów napisał do mnie, że bardzo chciałby zobaczyć jeszcze zespół w tym pierwszym składzie i posłuchać pierwszej płyty na żywo. Pomyślałem "dlaczego nie?". Zadzwoniłem do Leszka Nowaka i Pawła Nazimka, porozmawiałem ze Zbyszkiem Ciaputą i wszyscy wyrazili chęć udziału w takim projekcie. W kwietniu odbyła się pierwsza próba z Leszkiem, później dołączył Paweł. Okazało się, że wszyscy wszystko pamiętają. Zupełnie, jakby nie było tej przerwy, jakby to nadal było lata 80-te. Była niesamowita energia.

Bazując na Twoich obserwacjach, większe jest zainteresowanie tym koncertem, który teraz będzie, czy tymi, które gracie na co dzień?

Myślę, że tym, który gramy teraz z tego względu, że w tym składzie ostatni koncert zagraliśmy w 1989 roku.

Mocno zadebiutowaliście, występowaliście na koncertach w Jarocinie. Skąd ta cisza medialna w latach 90-tych?

No cóż. Na początku lat 90-tych weszli nowi ludzie, nowe wytwórnie płytowe i niestety nowe układy. Walczyliśmy na tym rynku przez jakiś czas, ale niestety pewnych spraw nie dało się przeskoczyć. Dopiero w roku 2000 udało nam się podpisać kontrakt z Universal Music Polska, nagraliśmy płytę i pojawiliśmy się w radiowej "Trójce". 

No właśnie, odnośnie "Trójki". W Polskim Topie Wszech Czasów Radiowej Trójki , utwór "Wieża radości wieża samotności" zdobył 1 miejsce. Serdeczne gratulacje.

Dziękuję bardzo :)

W Waszych utworach, oprócz miłości damsko - męskiej, można znaleźć wiele tekstów wyrażających miłość do ojczyzny i bunt przeciwko ustrojowi. Jak odnosisz się do dzisiejszej muzyki rockowej?

Jest dużo chłamu ale i sporo fajnych kawałków. Tego, co idzie w najbardziej znanych rozgłośniach radiowych (Rmf, Zet itp) w większości nie można zaliczyć do porządnego rocka. Ale jest też dużo fajnej, alternatywnej, polskiej muzyki z bardzo dobrymi tekstami. Mówiąc krótko, dla każdego coś miłego.

Na Wasze koncerty przychodzą zarówno dorośli, pamiętający czasy "Europy i Azji" oraz dzieci, które pomimo młodego wieku znają na pamięć teksty z tej płyty. Jakie to uczucie?

To jest niesamowite. Czasami przychodzą rodzice z dziećmi bo w domu słucha się naszych płyt, stąd młodzież zna "Wieżę" i inne nasze piosenki. 

Doczekaliśmy czasów, że w telewizjach czy stacjach radiowych rządzą "wytwory popkultury" typu Margaret czy Dawid Kwiatkowski. Was jednak to nie dotyczy. Jak Wam udało się do tego nie dopuścić?

Nie uderzamy do stacji typu RMFFM czy Zet. Są to rozgłośnie prywatne i puszczają to, co chcą. Można zapłacić im za to, że będą nas puszczać, na tej samej zasadzie, co reklamodawcy wykupują u nich czas antenowy. Mogą też wpisać dany zespół w tantiemy z ZAIKS-u i z tego też będą mieli zysk. Tylko publiczne stacje puszczają muzykę bezinteresownie. Przynajmniej tak powinno być:)

Odnośnie Margaret czy Dawida Kwiatkowskiego, to tego chłopaka muzyki nie słyszałem. Ale często, gdy jestem na siłowni lub jadę gdzieś busem, w radio leci Margaret. Muszę przyznać, że jej popowe numery są całkiem fajnie zrobione. Ale jest parę wokalistek i wokalistów, których nie dam rady słuchać. Mają strasznie nachalne melodie i nieudolne teksty.


Jesteś autorem tekstów dla Sztywnego Pal Azji. Skąd czerpiesz pomysły?

A tu bywa różnie. Czasem z książek czy filmów, ale przede wszystkim z życia, z jakichś swoich przemyśleń czy doświadczeń.

Muszę o to zapytać:) Skąd pomysł na "Łoże w kolorze czerwonym"?

Nie uwierzysz, ale pomyślałem sobie, że napiszę tekst o łóżku. Tak jakoś wyszło, że stało się ono w kolorze czerwonym;). Łóżko jest ważną częścią naszego życia. Tam się rodzimy, umieramy, tam uprawiamy seks czy po prostu odpoczywamy.

Kiedy zaczęła się Twoja miłość do pisania? Pamiętasz o czym był Twój pierwszy tekst?

Gdy byłem dzieckiem, z bratem mieliśmy zespół i to on pisał teksty do naszych piosenek. W 1981 roku wyjechał do Wiednia więc ten obowiązek spadł na mnie. Pierwsze moje teksty były mocno naiwne, dopiero później zacząłem czytać więcej poezji, książek i po paru latach coś zaczęło wychodzić. Jako ciekawostkę opowiem, że swój pierwszy tekst napisałem będąc jeszcze w szkole podstawowej. Było to w rytm piosenki Bobby'ego Vintona "Moja droga ja Cię kocham". Nasza wychowawczyni chciała, byśmy zaśpiewali to na koniec roku szkolnego ale z tekstem koniecznie o wakacjach. Drugi tekst powstał też za czasów komuny. Startowałem wtedy w konkursie ogłoszonym przez jedną z wojskowych gazet. Był on o Wojskach Ochrony Pogranicza. 

Wow. Niezły przeskok tematyczny:) A jak udawało Ci się wtedy obejść Cenzurę?

Parę tekstów Cenzury nie przeszło ale na koncertach i tak je graliśmy. Zawsze dostawaliśmy cynk od organizatorów o tym, że będzie cenzor, ale jakoś nigdy nie mieliśmy problemów. Byłem raz w Cenzurze w Katowicach. Chodziło o to, by w jednym z tekstów zmienić "Moskwę" na "Berlin". Ale na koncertach oczywiście śpiewaliśmy swoje.

Zagraliście wiele koncertów. Jest taki, który szczególnie zapadł Ci w pamięć?

Hmm. Na pewno ostatni występ w Opolu podczas Festiwalu. Towarzyszył nam wtedy ogromny stres. Ale niewątpliwie jednym z najważniejszych koncertów był nasz pierwszy występ w Jarocinie. Nigdy wcześniej nie grałem przed publicznością składającą się z 15 czy 20 tysięcy ludzi. To było niesamowite. 

Często gracie koncerty przed własną publicznością. Jest stres?

Ostatnio bardzo miło jesteśmy tutaj przyjmowani. Aż sam się dziwię, bo w swoim mieście nikt nie jest Prorokiem.

Na koncercie w MOKSIR-ze słuchacze będą mogli spodziewać się jakiejś niespodzianki?

Oprócz utworów z płyty "Europa i Azja" zagramy też kilka innych. Planujemy też ciekawe supporty. Będzie zespół Wojcek i Czary Mary Koszmary i Ćmy. 

Nie myślałeś, żeby do tego koncertu, dołączyć jeszcze utwory z lat 90-tych? Na koncertach zwykle gracie "Łoże" ale nie słyszałam jeszcze innych utworów na przykład z płyty "Dewijacje na wakacje".

Ostatnio do programu zwykłych koncertów włączyliśmy "Jest dobrze jest miło" i "Opowiem Ci". Na tym koncercie na pewno zagramy "Strzelec i Rak" i zastanawiamy się nad "Łożem".

Mówiłeś, że do końca listopada siedzisz w studio. Czyżby szykowała się nowa płyta?

To był taki miesiąc w studio, kiedy zaczęliśmy pracę nad nową płytą. Mamy na razie nagrane melodie i akordy. Ciężko powiedzieć na razie, kiedy dokładnie wyjdzie płyta, bo chcę by była ona porządnie dopracowana. Nie wypuszczę na rynek szajsu. Myślę jednak, że mamy już parę fajnych rzeczy. Zaprosiliśmy do współpracy kilkoro muzyków, między innymi Old Metropolitan Band czy Kubę Gucika - wiolonczelistę.

Jakie jest Twoje muzyczne marzenie na najbliższy czas?

Oczywiście, by ta płyta, którą nagrywamy, była niesamowita. Nie musi chodzić nigdzie w radiach ale muszę czuć z niej fajną muzykę. Poza tym chciałbym, by praca z pierwszym składem była taka, jaką sobie wymarzyłem.

Czyli jaka?

W pięknych salach, z dobrym sprzętem, dobrym światłem. Nie musi być dużo koncertów ale żeby były ze świetną publicznością, która słucha takiej muzyki.

Życzę Ci tego z całego serca i do zobaczenia na koncercie:)

 Kliknij w obrazek aby zagłosować na ten tekst w konkursie na tekst roku







piątek, 5 grudnia 2014

Czarodzieje uśmiechu zaczarują nas po raz czwarty

Jak co roku restauracje Mc'DONALD'S na całym świecie organizują akcję McHAPPY DAY w celu zebrania funduszy na pomoc w leczeniu chorych dzieci. W Polsce odbywa się ona pod hasłem "NIE nowotworom u dzieci".

8,90 zł - tyle będzie kosztowała płyta "Czarodzieje Uśmiechu 4", którą już od 11 grudnia będziemy mogli nabyć we wszystkich restauracjach Mc"DONALD'S. Cały dochód przeznaczony zostanie na budowę Domu Rodzinnego przy Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie - Prokocimiu. W tym domu będą mogły mieszkać rodziny, których dzieci przebywają na szpitalnych oddziałach - mówi dr hab. med. Maciej Kowalczyk, Dyrektor Naczelny. - Taka inicjatywa pomoże małym pacjentom lepiej znieść te ciężkie chwile - dodaje. 

Płyty z cyklu "Czarodzieje Uśmiechu" powstają z inicjatywy Majki Jeżowskiej, która jest przewodniczącą Rady Fundacji Ronalda Mc'Donalda w Polsce. Na krążku znajdziemy znane nam piosenki z repertuaru Majki ale w całkiem nowych, zimowych aranżacjach. W niezwykłych duetach  z dziećmi wykonają je największe polskie gwiazdy współczesnej muzyki: Urszula, Hania Stach, Damian Ukeje, Olga Bończyk, Andrzej Krzywy, Natalia Szroeder, Rafał Brzozowski i oczywiście sama Majka Jeżowska. 




środa, 3 grudnia 2014

Kalendarz Pirelli na 2015 rok. Hit czy kit?

W połowie listopada został oficjalnie zaprezentowany najnowszy Kalendarz Pirelli. Autorem 42 wydania jest Steven Meisel - jeden z najbardziej utytułowanych fotografów mody. W 12 ujęciach Steven Meisel ponownie podkreślił rolę kobiety w najbardziej klasycznej formie Kalendarza Pirelli.

Tegoroczny Kalendarz nosi tytuł Dziewczyny z Kalendarza 2015. Wśród nich zobaczymy dwanaście ikon współczesnej popkultury i modelingu:

Gigi Hadid
Candice Huffine
Carolyn Murphy
Cameron Russell
Isabeli Fontana
Adriana Lima
Raquel Zimmermann
Karen Elson
Joan Small 
Natalia Vodianova
Sasha Luss
Anna Ewers

Fotografowi pomagał w jego pracy zespół stylistów pod kierownictwem Carine Roitfeld – byłej redaktor francuskiego Vogue’a, przez długi czas będącej w awangardzie mody – oraz Pata McGratha, jednego z najbardziej znanych na świecie wizażystów. Meisel, w swoich jakże kolorowych obrazach uchwycił najbardziej reprezentatywne ikony współczesnego społeczeństwa: - Moim zdaniem są to kluczowe wzorce estetyczne w dzisiejszym świecie. Reprezentują stereotypy, które moda i rynek gwiazd narzucają nam obecnie - mówi Meisel. - Nie chciałem tworzyć kalendarza koncepcyjnego lub łączyć go z jakimś konkretnym miejscem. Miałem zamiar stworzyć 12 plakatów, w których kobieta w całej swojej zmysłowości, jest głównym bohaterem 12 bardzo różnych obrazów. Ponieważ  miałem całkowitą swobodę twórczą, ograniczyłem wykorzystanie ubrań i akcesoriów i uznałem za bardzo ekscytujące eksperymentowanie z kolorami, makijażem i materiałami. To było bardzo satysfakcjonujące doświadczenie - dodaje fotograf.
Prezentacja Kalendarza Pirelli 2015 miała miejsce zaledwie kilka dni przed wystawą Forma e Desiderio – The Cal Collezione Pirelli, która rozpoczęła się w Palazzo Reale w Mediolanie w dniu 21 listopada i potrwa aż do 19 lutego 2015 r. Zorganizowanie i stworzenie wystawy przez Palazzo Reale i GAmm Giunti było możliwe dzięki istotnemu wkładowi Pirelli, które udostępniło swoje pięćdziesięcioletnie archiwum The Cal, w formie ekspozycji.

Styczeń
 Adriana Lima
Luty
Natalia Vodianova
Marzec

Joan Small
Kwiecień

Candice Huffine
Maj

Carolyn Murphy
Czerwiec

 Anna Ewers
Lipiec
Cameron Russell
Sierpień

Sasha Luss
Wrzesień

Karen Elson
Październik

Isabeli Fontana
Listopad

Gigi Hadid
Grudzień

Raquel Zimmermann


czwartek, 27 listopada 2014

J-23 przestał nadawać

Każdy zna amerykańskiego Jamesa Bonda ale nie każdy wie, że Polacy również mieli swój odpowiednik tego agenta. Naszym rodzimym Jamesem Bondem był Stanisław Mikulski, aktor znany między innymi z filmów o Hansie Klossie.

- Pewnego dnia moja babcia spotkała Pana Mikulskiego na ulicy. Podeszła po autograf ale zanim o niego poprosiła zapytała nieśmiało: "Pan Kloss?". W odpowiedzi usłyszała z uśmiechem: "Na razie jeszcze Mikulski ale zastanawiam się nad zmianą nazwiska" - wspomina jedna z fanek tego aktora.

Pan Stanisław Mikulski znany był z niesamowitego poczucia humoru, co można było zobaczyć w jego rolach. W filmie "Pan Samochodzik i Templariusze" zagrał ekstrawaganckiego kierowcę. Ludzie pamiętają go również z  serialu "Polskie Drogi" oraz z filmu "Ewa chce spać" jednak największą sławę przyniosła mu rola Agenta J-23. 

Zawsze też podkreślał, że chce być zapamiętany z ról teatralnych. - Teatr to było jego całe życie - wspomina jeden w przyjaciół aktora. W 1953 roku pan Stanisław Mikulski zdał eksternistycznie egzamin w krakowskiej PWST. Po nim rozpoczął występy w Teatrze il. Juliusza Osterwy w Lublinie. Karierę kontynuował w Warszawie w teatrach: Ludowym, Powszechnym, Polskim i Narodowym. W swoim dorobku ma ponad 80 ról teatralnych. Teraz nadal będzie grał tyle, że teatr ziemski zamienił na niebiosa.


sobota, 27 września 2014

Było niebezpieczne show. Pokaz umiejętności kaskaderskich w Chrzanowie

Na chrzanowskim stadionie przy basenie na Kątach zawrzało. Słychać było ryk silników samochodów sportowych, widać było latającego motocyklistę a na koniec odbył się ekstremalny pokaz kierowania samochodem stojącym w płomieniach. Publiczność była zachwycona a to wszystko za sprawą grupy kaskaderskiej, grającej na co dzień w produkcjach filmowych czy reklamowych. - Jesteśmy w Chrzanowie już po raz kolejny i jak zawsze zostaliśmy gorąco przyjęci, za co serdecznie dziękujemy - mówi Jacek Adamczewski, organizator pokazu. 





















czwartek, 18 września 2014

"Prawdziwy Polak nawet w wężu rozpozna geja". Recenzja książki Karoliny Korwin-Piotrowskiej "Ćwiartka Raz"

Polowałam, polowałam i maaaam! Jakaż była moja radość, gdy w moim mieście (jak zwykle z opóźnieniem) pojawiła się książka "Ćwiartka Raz" Karoliny Korwin-Piotrowskiej. Nie wiedząc kompletnie nic o tej pozycji, oprócz tego, że napisała ją moja ulubiona dziennikarka show-biznesowa (a co! Jetem Polką i lubię ploteczki o celebrytach!) sięgnęłam po nią z pewnymi obawami. Sądząc po tytule, który, jak większości Polaków, kojarzył się z małą butelką pełną znanego nam trunku, obawiałam się, że przeczytam, iż jesteśmy narodem alkoholików, wyłaniających się z klatek schodowych o 6 rano w celu uzupełnienia braków promili we krwi. Uff, jak ja uwielbiam takie pomyłki. Otóż przypomniałam sobie, że dwadzieścia pięć lat temu odbyły się pierwsze, częściowo wolne wybory parlamentarne w Polsce po 1945 roku.  "Dwadzieścia pięć lat temu stało się coś kosmicznie fajnego. Coś, co było jak Boże Narodzenie w lecie, co teraz owa banda lansowanych medialnie baranów z różnych politycznych opcji, którzy zasmradzają mi rzeczywistość, chce ubrudzić szambem i zawłaszczyć. Dlatego ta książka na pewno nie będzie o nich. Nie będzie o politykach. Mam ich w dupie".

Jak widać, książka utrzymana jest w mocnym tonie. Korwin-Piotrowska nie przebiera w słownictwie. Dane zjawiska opisuje z entuzjazmem, ekspresją i dobitnie. Jeśli coś jej się nie podoba, mówi o tym głośno i wyraźnie. Udowadnia, że polski czytelnik, widz, obserwator show biznesu, nie jest kretynem, pomimo, iż za takiego uchodzi w świecie mediów. Pokazuje nasz rodzimy "szołbiznes" na przestrzeni tych dwudziestu pięciu lat i to, że coraz mniej w nim jest rzeczy mądrych i wartościowych za to coraz więcej głupoty, silikonu i lania wody. Ale jest też sporo momentów, gdzie wyraża szacunek do danych osób, filmów czy zespołów. Omawia najważniejsze wydarzenia kulturalne, filmy i muzykę w danym roku. Co dla mnie jest najważniejsze - nie narzuca bezpodstawnie swojego zdania, ale każdą swoją tezę podpiera mocnymi argumentami. Pokazuje również przemianę Polaków pod względem sposobu ubierania się czy zachowania. W końcu "staliśmy się światowi". Książka ma 800 stron. Niejednego by przeraziła ta ilość, ale powiadam Wam, nie lękajcie się. Czyta się to szybko, niejednokrotnie dochodząc do wniosku, że "to były super czasy". Szczególnie polecam ją tym, którzy mają więcej niż te 25 lat i o wielu rzeczach chcą sobie przypomnieć. Jednak pozycja ta może też być traktowana jako swoista encyklopedia polskiego show biznesu oraz leksykon dla młodzieży, która zupełnie nie rozumie rozczarowania rodziców teraźniejszością. Osobiście czytając to przypominałam sobie, jakie to były cudne czasy, pomimo, że zaczynają się jeszcze w momencie mojego zamierzchłego dzieciństwa.

Myślę, że tę recenzję można zakończyć słowami autorki: "Pisząc tę książkę mam nieodparte wrażenie, że robimy od lat wiele, by nie doceniać tego, co mamy. Że nasza kultura po '89 roku jest na co najmniej europejskim poziomie, że kurczę - trzeba się nią zacząć chwalić. Jest czym. Zacznijmy wreszcie to robić". Od siebie dorzucę jeszcze osobistą prośbę. Pani Karolino, poproszę o więcej takich książek!


wtorek, 16 września 2014

największe show kaskaderskie w Europie odbędzie się w Chrzanowie

Kto by pomyślał. Chrzanów, takie małe miasteczko w Małopolsce. A jednak to właśnie tutaj, w najbliższy piątek (19 września 2014) odbędzie się największe show kaskaderskie w Europie "Flott Cascaders Team". Chrzanowski stadion na os. Kąty od godziny 18:00 zamieni się w pola walki współczesnych gladiatorów, arenę z pokazami pirotechnicznymi czy prezentacją wypasionych pod każdym względem maszyn.

Fani mocnych wrażeń będą mieli okazję zobaczyć na żywo mrożące krew w żyłach sceny rodem z filmów akcji. Do tego zostaną wykorzystane między innymi quady, monster trucki, crossowe motocykle i inne maszyny wykorzystywane w produkcjach filmowych.

Wśród wielu atrakcji będą między innymi:

  • FMX Show - pokazy motocyklowych akrobacji
  • jazda samochodami na dwóch kołach 
  • manewry zsynchronizowane, drifting, poślizgi 
  • skoki nad rzędem aut; samochodem, motocyklem, quadem 
  • wyścigi rzymskie 
  • przejazdy przez płonące ściany 
  • jazda z płonącym człowiekiem 
  • amerykańskie Monster Track 
  • strzał do pędzącego samochodu z bazooki !!! 

Bilety można zakupić w cenie 30 zł i 20 zł (do lat 12) kasa czynna na godzinę przed imprezą na miejscu. 



fot. http://chrzanow.naszemiasto.pl/