czwartek, 18 września 2014

"Prawdziwy Polak nawet w wężu rozpozna geja". Recenzja książki Karoliny Korwin-Piotrowskiej "Ćwiartka Raz"

Polowałam, polowałam i maaaam! Jakaż była moja radość, gdy w moim mieście (jak zwykle z opóźnieniem) pojawiła się książka "Ćwiartka Raz" Karoliny Korwin-Piotrowskiej. Nie wiedząc kompletnie nic o tej pozycji, oprócz tego, że napisała ją moja ulubiona dziennikarka show-biznesowa (a co! Jetem Polką i lubię ploteczki o celebrytach!) sięgnęłam po nią z pewnymi obawami. Sądząc po tytule, który, jak większości Polaków, kojarzył się z małą butelką pełną znanego nam trunku, obawiałam się, że przeczytam, iż jesteśmy narodem alkoholików, wyłaniających się z klatek schodowych o 6 rano w celu uzupełnienia braków promili we krwi. Uff, jak ja uwielbiam takie pomyłki. Otóż przypomniałam sobie, że dwadzieścia pięć lat temu odbyły się pierwsze, częściowo wolne wybory parlamentarne w Polsce po 1945 roku.  "Dwadzieścia pięć lat temu stało się coś kosmicznie fajnego. Coś, co było jak Boże Narodzenie w lecie, co teraz owa banda lansowanych medialnie baranów z różnych politycznych opcji, którzy zasmradzają mi rzeczywistość, chce ubrudzić szambem i zawłaszczyć. Dlatego ta książka na pewno nie będzie o nich. Nie będzie o politykach. Mam ich w dupie".

Jak widać, książka utrzymana jest w mocnym tonie. Korwin-Piotrowska nie przebiera w słownictwie. Dane zjawiska opisuje z entuzjazmem, ekspresją i dobitnie. Jeśli coś jej się nie podoba, mówi o tym głośno i wyraźnie. Udowadnia, że polski czytelnik, widz, obserwator show biznesu, nie jest kretynem, pomimo, iż za takiego uchodzi w świecie mediów. Pokazuje nasz rodzimy "szołbiznes" na przestrzeni tych dwudziestu pięciu lat i to, że coraz mniej w nim jest rzeczy mądrych i wartościowych za to coraz więcej głupoty, silikonu i lania wody. Ale jest też sporo momentów, gdzie wyraża szacunek do danych osób, filmów czy zespołów. Omawia najważniejsze wydarzenia kulturalne, filmy i muzykę w danym roku. Co dla mnie jest najważniejsze - nie narzuca bezpodstawnie swojego zdania, ale każdą swoją tezę podpiera mocnymi argumentami. Pokazuje również przemianę Polaków pod względem sposobu ubierania się czy zachowania. W końcu "staliśmy się światowi". Książka ma 800 stron. Niejednego by przeraziła ta ilość, ale powiadam Wam, nie lękajcie się. Czyta się to szybko, niejednokrotnie dochodząc do wniosku, że "to były super czasy". Szczególnie polecam ją tym, którzy mają więcej niż te 25 lat i o wielu rzeczach chcą sobie przypomnieć. Jednak pozycja ta może też być traktowana jako swoista encyklopedia polskiego show biznesu oraz leksykon dla młodzieży, która zupełnie nie rozumie rozczarowania rodziców teraźniejszością. Osobiście czytając to przypominałam sobie, jakie to były cudne czasy, pomimo, że zaczynają się jeszcze w momencie mojego zamierzchłego dzieciństwa.

Myślę, że tę recenzję można zakończyć słowami autorki: "Pisząc tę książkę mam nieodparte wrażenie, że robimy od lat wiele, by nie doceniać tego, co mamy. Że nasza kultura po '89 roku jest na co najmniej europejskim poziomie, że kurczę - trzeba się nią zacząć chwalić. Jest czym. Zacznijmy wreszcie to robić". Od siebie dorzucę jeszcze osobistą prośbę. Pani Karolino, poproszę o więcej takich książek!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

KAŻDY KOMENTARZ I KAŻDA OBSERWACJA MOTYWUJE NAS DO DALSZEJ PRACY. DZIĘKUJEMY:)