sobota, 21 marca 2015

Moja książka jest może skierowana do kobiet, ale myślę, że mogą po nią sięgnąć i wrażliwi mężczyźni. Rozmowa z Dorotą Gąsiorowską, autorką książki "Obietnica Łucji".

Czy wierzy Pani w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny? Jaką rolę w Pani życiu odgrywa przeznaczenie?

Wierzę, że to my jesteśmy głównymi bohaterami spektaklu pt. „Życie”. Tylko od nas zależy jak wypadną jego poszczególne akty. Możemy albo wczuć się w rolę i świadomie wykreować ciekawą postać, albo po prostu przyjąć postawę: „byle przebrnąć do końca”. Przeznaczenie jest dla mnie skutkiem podjętych i nie podjętych decyzji. Taką wypadkową wszystkich zdarzeń, które miały miejsce w naszym życiu, oraz naszej reakcji na nie. Zawsze mamy wpływ na nasz los. On jest tylko w naszych rękach. Owszem, często są w życiu gorsze okresy, kiedy trudniej jest nam się przebić przez barierę trudności. Często wydaje nam się, że stoimy w miejscu. Ale to tylko kwestia odpowiedniego postrzegania. Zawsze można przecież pójść w innym kierunku, albo pod prąd ... Trzeba tylko czuć potrzebę prawdziwego życia.

W jednym z wywiadów przeczytałam, że swoje książki pisze Pani ręcznie. To dość nietypowe w dzisiejszych czasach. Skąd taki wybór, mając tyle możliwości elektronicznych?
zdjęcie profilowe fun page Doroty Gąsiorowskiej

Tak, rzeczywiście piszę ręcznie. Taki sposób pisania jest akurat dla mnie odpowiedni. Ułatwia mi kontakt ze sobą. Lubię widzieć napisane przez siebie wyrazy. One mają już w sobie jakiś ładunek emocjonalny. Oczywiście w końcowej fazie przenoszę wszystko do laptopa. Zdarza się, że coś zmienię, ale to już właściwie kosmetyka. Ja w ogóle korzystam ze zdobyczy techniki w ograniczony sposób, tyle ile muszę. Nie oglądam telewizji, czytam tylko te informacje, które wydają mi się godne uwagi. Czasem wydaje mi się, że urodziłam się nie w tej epoce, w której powinnam.

Pisze Pani od wielu lat, ale dopiero teraz wydała Pani swoją pierwszą powieść. Co Panią skłoniło do tej decyzji?

Myślę, że teraz jest właśnie ten odpowiedni czas. Pewni ludzie, czy sytuacje pojawiają się w naszym życiu w momencie, gdy jesteśmy na nie gotowi. Wcześniej trochę rozmijałam się ze sobą. Pisałam swoje opowieści, ale nigdy ich nie kończyłam, tylko wkładałam do szuflady. W tej chwili już tak nie robię, choć czasem kusi mnie, by w trakcie pisania jakiejś historii przeskoczyć do następnej. Koncentruję się na danej książce i piszę ją do końca. Dopiero potem zaczynam kolejną.

Skąd pomysł na fabułę?

Pomysły napływają do mnie w trakcie pisania, na bieżąco. Gdy zaczynam tworzyć nie mam gotowego planu. Wiem, co chciałabym przekazać, ale to też nie jest stałe, ponieważ zmienia się wraz z pojawianiem się w powieści kolejnych bohaterów. W moim odczuciu oni są bardzo soczyści. Przekazują sobie wiele uczuć. Nie tylko zastanawiają się nad życiem, ale biorą je we własne ręce. Sądzę, że to właśnie oni są w „Obietnicy Łucji” najbardziej istotni. Każdy z nich wnosi do książki wachlarz emocji.

Czy naprawdę istnieje Różany Gaj?

Różany Gaj to fikcyjna miejscowość, która właściwie mogłaby istnieć wszędzie. Mieszkańcy tej prowincji są lustrzanym odbiciem większości ludzi. Mają te same potrzeby, tęsknoty, które nosi w sobie każdy z nas. Pragną miłości, boją się cierpienia, zastanawiają się nad sensem istnienia. Życie nieustannie pędzi do przodu jak dalekobieżny pociąg. Zmienia się jego tło, normy, obyczaje , ale człowiek w tym wszystkim jest wciąż taki sam. Okazuje się, że zewnętrzne zmiany nie mają wpływu na jego uczucia.

Gdyby spotkała Pani na swej drodze Łucję i poszłybyście na kawę, to co by jej Pani powiedziała? Zaprzyjaźniłybyście się?

Łucja na pewno należy do tych osób, z którymi chętnie bym się zaprzyjaźniła. Sądzę, że obie skorzystałybyśmy na tej znajomości. Mogłybyśmy się od siebie wiele nauczyć. Nasza rozmowa mogłaby być ciekawa. Obie jesteśmy kobietami, które starają się zobaczyć drugie dno. To pewnie byłaby trochę filozoficzna dyskusja. Może ... trochę byśmy się sobie zwierzyły. Na pewno poplotkowałybyśmy na temat Tomasza. Takie fajne babskie pogaduchy. Co mogłabym jej powiedzieć? Chyba to, że zrobiła kawał dobrej roboty i życzyć jej szczęścia na kolejne lata, które zapewne przyjdzie jej spędzić w Różanym Gaju u boku ukochanego mężczyzny i córki. Jestem o nią spokojna. Łucja to silna kobieta, da sobie radę.

Która bohaterka jest Pani najbliższa i z jakiego powodu?

Myślę, że wszystkie postacie są mi w jakimś sensie bliskie. Łucja jest główną bohaterką, to jej poświęciłam w książce najwięcej uwagi, ale nie traktuję jej z tego powodu szczególnie. Tak samo lubię zimną Adelę, jak i jej siostrę, serdeczną Antosię. Według mnie wszyscy są fajni. Nie jestem tylko w stanie obdarzyć sympatią Filipa. On denerwował mnie już w momencie, gdy wprowadziłam go do książki.

„Obietnica Łucji” skierowana jest głównie do kobiet. Czy w przyszłości planuje Pani książkę, w której coś wyjątkowego będą mogli znaleźć mężczyźni?

Oduczyłam się planować. Przekonałam się, że z wielkich planów raczej mało wychodzi. Staram się raczej dopasowywać do aktualnej sytuacji i znaleźć w niej jakieś pozytywy. Oczywiście jak mi coś nie pasuje, to zmieniam to. Ale ... dalekosiężne plany? To nie dla mnie. Przypuszczam, że moje kolejne powieści będą utrzymane w podobnym klimacie, co „Obietnica Łucji”. Nie sądzę, żebym w przyszłości chciała napisać horror, erotyk, czy powieść sensacyjną. Moja książka jest może skierowana do kobiet, ale myślę, że mogą po nią sięgnąć i wrażliwi mężczyźni. Jest to powieść dla ludzi, którzy chcą dotrzeć do siebie samych. Łucja i inni bohaterowie krok po kroku pokazują jak można tego dokonać.

Co czytelnik może wynieść z „Obietnicy Łucji”? W jakim celu ją Pani napisała?

„Obietnica Łucji” pokazuje życie wielu ludzi w różnym stadium i z wielorakiej perspektywy. Na łamach książki bohaterowie mierzą się ze sobą i własnymi problemami. Pomimo dużego dyskomfortu, a nawet bólu, pokonują wiele trudności. To zupełnie tak, jak w realnym życiu. Wszyscy mamy kłopoty i tylko od nas zależy jak do nich podejdziemy. Czy je pozostawimy, zagrzebując pod kolejnym kłamstwem, sięgając po codzienną lampkę wina? Czy też postanowimy się z nimi rozprawić? Pisząc „Obietnicę Łucji” nie miałam jakiegoś konkretnego celu, czy wizji. Po prostu napisałam książkę, która w jakimś sensie jest mi bliska. A to, czy się komuś podoba, czy też nie, to już indywidualna sprawa. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś innego. Przecież wszyscy jesteśmy odmienni.

Czy dobre mam wrażenie, że w jakimś stopniu inspirowała się Pani Katarzyną Michalak?

Przeczytałam jedną książkę Pani Katarzyny Michalak pt.”Nadzieja”. Powieść bardzo mi się podobała. Niestety nie miałam okazji przeczytać więcej książek tej autorki. Jednak z zachwytu czytelniczek sięgających po książki Pani K. Michalak wiem, że pisze pięknie, porusza ważne życiowe tematy i przekazuje ludziom wiele dobrych uczuć. A przecież to jest najważniejsze. Mam ogromny szacunek do pisarzy, którzy z pomiędzy brzydoty potrafią wyłonić piękno, a potem je jeszcze ładnie opisać. Ja pisząc nie inspiruję się raczej innymi twórcami. Właściwie „łapię” kontakt ze sobą, staram się czuć książkę. Moją wyobraźnię dodatkowo pobudzają przypadkowo zobaczone przedmioty, fajne, często zapomniane miejsca, na które większość ludzi po prostu nie zwraca uwagi. No i oczywiście ludzie. Oni są jednak najważniejsi.

Z jakim pisarzem bądź pisarką chciałaby Pani spędzić popołudnie? Czym zajmuje się Dorota Gąsiorowska, gdy ma odrobinę wolnej chwili?

Z Paulo Coelho wybrałabym się chętnie na górską wędrówkę. Moglibyśmy podumać nad sensem życia i podziwiać piękne pejzaże. Natomiast w głąb kobiecej duszy najchętniej wgryzłabym się z Panią Romą Ligocką. Według mnie nikt tak pięknie nie potrafi pisać o uczuciach, jak Ona. Co do wolnych chwil ... to są one po to, żeby je docenić. Ja najchętniej spędzam je z kubkiem ulubionej herbaty. Wyrzucam wówczas z głowy niepotrzebne, zakurzone myśli, wyciszam się, a potem znów ruszam do przodu. Wtedy jestem bardziej klarowna i zdystansowana.

Kiedy możemy spodziewać się Pani kolejnej książki?

Piszę kolejną powieść, ale żeby nie zapeszać, na razie nie chcę uchylać rąbka tajemnicy. Nowa książka na pewno będzie w podobnym klimacie, co „Obietnica Łucji”. A więc: ciekawi ludzie, tajemnice, mnóstwo emocji i dobre zakończenie. Bo przecież wszyscy dążymy do tego, żeby nam było lepiej. Żebyśmy byli szczęśliwi.

W takim razie czekamy z niecierpliwością. Dziękuję za rozmowę



poniedziałek, 16 marca 2015

"Obietnica Łucji" Doroty Gąsiorowskiej

Godzina 3:20 w nocy czasem może być idealną porą na czytanie książki. Zwłaszcza, jeśli jest to niesamowicie wciągająca "Obietnica Łucji" Doroty Gąsiorowskiej. Już sam tytuł sugeruje potencjalnemu czytelnikowi, że książka będzie pełna tajemnic a z każdą kolejną kartą odkrywamy, że w życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. 

Książka składa się z 425 stron, jednak historia Łucji, Ani i Tomasza wciąga tak mocno, że czyta się to z niekłamaną przyjemnością. Czuć tam mnóstwo ciepła, pomimo, że większość historii rozgrywa się zimą. Główną bohaterkę - Łucję poznajemy, gdy stoi na życiowym rozdrożu: "Przez moment czuła się jak wyschnięta roślinka, pozbawiona żyznej gleby i potrzebnej do życia wody. Tak naprawdę tej żyznej gleby nigdy nie miała. Wyrosła na ugorze. Dlatego przez całe życie musiała zmagać się z wszelkimi podmuchami wiatru". Łucja pochodzi z małej wsi Strumiany, ale po śmierci matki uciekła z rodzinnego domu do Wrocławia. Tam, pomimo wykształcenia pedagogicznego, otworzyła biuro turystyczne, wyszła za mąż, jednak do szczęścia cały czas jej czegoś brakowało. Z czasem wymarzona praca przestała ją cieszyć a małżeństwo stało się pustą rutyną. W jednej chwili Łucja postanowiła zmienić swoje życie. Wróciła do wyuczonego zawodu, zamieszkała w Różanym Gaju, gdzie poznała Anię. W swojej uczennicy widziała własne cechy, wspomnienia z dzieciństwa, o którym tak bardzo starała się zapomnieć. Los sprawił, że Łucja zaprzyjaźniła się z Anią i jej matką Ewą, która przed śmiercią poprosiła ją o złożenie bardzo ważnej obietnicy. Zobowiązanie to miało wpływ na całe dalsze życie bohaterki oraz pomogło jej pogodzić się z przeszłością.

Oczami wyobraźni zobaczyć możemy, jak rodzi się niesamowita przyjaźń pomiędzy dorosłą kobietą a nastolatką. Obydwie bardzo doświadczone przez los, znalazły wspólną więź, która pozwoliła im przetrwać kolejne ciężkie chwile. Ponadto doskonale pokazane jest jak mocny wpływ na nasze dorosłe życie mają wartości, które poznajemy w dzieciństwie, do czego potrzebna jest miłość do samego siebie i akceptacja własnej przeszłości. Historia miłości pomiędzy Łucją a Tomaszem również pokazuje nam to, że nic nie dzieje się bez przyczyny i że nie warto tracić nadziei, nawet, jeśli sytuacja wydaje nam się okropna. 

Oprócz ciekawej fabuły, fajnych dialogów, zmuszających do myślenia i wzruszających scen jest jeszcze jedna rzecz, która mnie ujęła. Przyznam się, że nigdy nie lubiłam czytać opisów przyrody. Najzwyczajniej w świecie mnie nudziły. Tu jednak krajobrazy są opisywane w sposób zapierający dech w piersiach: "Las wyglądał nieziemsko. Białe drobinki śniegu iskrzyły różowawym blaskiem, kąpiąc się w promieniach zachodzącego słońca. Jego różowa kula nadal była widoczna na horyzoncie, a malinowe promienie malowały wierzchołki powyższych świerków i modrzewi na piękny kolor miłości". 

Autorką powieści jest Dorota Gąsiorowska, mieszkanka podkrakowskiej wsi, która "Obietnicą Łucji" zadebiutowała na rynku pisarskim. Mamy jednak nadzieję, że twórczyni na tej jednej książce nie poprzestanie, ale o tym dowiemy się z wywiadu, który już za kilka dni będzie można przeczytać na łamach Zatoki.



Wydawnictwo: Znak (www.znak.com.pl)
Data premiery: 04.03.2015 rok

sobota, 14 marca 2015

"Disco Polo" - recenzja filmu.

Disco polo, jak wszyscy wiemy, to nurt muzyczny wywodzący się z początków lat 90-tych. "Muzyka chodnikowa"opierała się na prostym tekście (koniecznie o miłości) i rytmach, na zasadzie "umpa umpa". Mało kto się przyznał do słuchania tego gatunku, ale wszyscy znają teksty takich szlagierów jak "Jesteś Szalona", "Ona tu jest i tańczy dla mnie" oraz wielu innych. 


Film o takich samym tytule pokazuje, że warto walczyć o spełnienie swoich marzeń, jednak nie można zapominać, skąd się pochodzi, z jakiej miejscowości, z jakiej rodziny. I to by było na tyle, jeśli chodzi o głębszy sens tego "arcydzieła". Niestety fabuła jest tak słaba, tak kiczowata, że aż śmieszna. Ja wiem, w latach 90-tych kicz był na poziomie dziennym, ale słabe dialogi, męskie ubrania w cekiny i western bardziej wzbudziły niesmak niż śmiech. 

W filmie zobaczyć można młode pokolenie najlepszych polskich aktorów. Rolę głównego bohatera - Tomka, odgrywa fenomenalny Dawid Ogrodnik, który pokazał również, że ma talent wokalny. Jego głos w filmie jest łudząco jest podobny do wokalisty zespołu "Akcent" Zenona Martyniuka. Obok niego zagrali:
  • Piotr Głowacki, którego znamy z filmu "Bogowie"
  • Aleksandra Hamkało
  • Joanna Kulig
  • Tomasz Kot
  • Mariusz Drężek
oraz gwiazdy muzyki disco polo: Radek Liszewski z zespołu Weekend i Tomek Niecik. Jako tancerz wystąpił również mięśniak znany z teledysku Tomka Niecika "Lodołamacz". Jakież było moje zdziwienie, gdy w pewnym momencie na ekranie zobaczyłam również Jerzego Urbana. Satyryk , poprzez rolę więźnia, któremu główny bohater śpiewa "Niech żyje wolność" pokazał, że ma do siebie niesamowity dystans. Jednym słowem, czy poszłabym ponownie na ten film ze względu na fabułę? Absolutnie nie! Ale zdecydowanie warto obejrzeć ten film ze względu na występujących w nim artystów, którzy pokazali swoje możliwości na bardzo wysokim, aktorskim, poziomie.


poniedziałek, 2 marca 2015

"Magia Książki" magią życia

Książka. Według pewnych źródeł to zapis zawiłych ludzkich myśli. A któż z nas nie chciałby poznać myśli innych? W ubiegłą sobotę po raz kolejny wystawiono widowisko taneczne "Magia Książki" w wykonaniu Teatru Tańca Dyemotion. Gra świateł, muzyki, choreografii i fabuły dały niesamowitą atmosferę wysokiej sztuki. Reżyserią, scenariuszem i choreografią zajął się Marian Folga i Monika Adamczyk. Muzyką - Marian Folga i Artur Majewski. - Dla mnie niesamowite jest to, że widowisko trafiło do ludzi, że po raz kolejny mieliśmy zapełnione sale - mówi Marian Folga. 

"Magia Książki" to historia mężczyzny, którego jedną z największych pasji jest czytanie książek. Zajęcie to pochłania go do tego stopnia, że miesza mu się świat realny z tym urojonym. Nie potrafi rozróżnić co wydarzyło się naprawdę a co jest tylko fikcją. W głównej roli wystąpił Konrad Dziedzina. Grupa Dyemotion powstała w 2011 roku z inicjatywy Mariana Folgi i Marka Kuś. Początkowo zrzeszała  tancerzy amatorów jednak z czasem osiągała coraz większe sukcesy. Dziś grupę tworzą między innymi plastycy, którzy zajmują się bodypaintingiem, muzycy, którzy tworzą wspaniałą muzykę do spektaklów, tancerze oraz akrobaci. Opiekunem artystycznym grupy jest Marian Folga znany nie tylko z zamiłowania do teatru i bodypaintingu ale również fotografii, filmu, charakteryzacji i malarstwa. Warto wspomnieć, że Folga ma na swoim koncie ogromne sukcesy. Jednym z nich jest 5 miejsce w Mistrzostwach Świata w Bodypaintingu odbywające się w Monachium w 2014 roku. 

Na zakończenie dołączamy się do prośby Mariana Folgi. Trwa okres rozliczeniowy. Każdy z nas może zadecydować, co chce zrobić z 1% swojego podatku. Córka Mariana - Julia cierpi na nieuleczalną chorobę serca - kardiomiopatię rostrzeniową. Aby mogła nadal żyć potrzebne jest skomplikowane i kosztowne leczenie a być może nawet przeszczep serca. O Julii można przeczytać na oficjalnym fan page dziewczynki, klikając tutaj. Możemy pomóc tej kruszynce przekazując na jej leczenie 1% swojego podatku:

KRS 0000266644, cel szczegółowy: Julia Folga. 
Pieniądze również można wpłacać bezpośrednio na konto Fundacji Serce Dziecka z dopiskiem Julia Folga.
Dane fundacji: Fundacja Serce Dziecka im. Diny Radziwiłłowej, ul. Narbutta 27/1, 02-536 Warszawa nr konta: 17 1160 2202 0000 0000 8297 2843. Środki zostaną przeznaczone na leczenie, rehabilitację, pobyty w szpitalu i specjalistyczne badania. Najmniejsza pomoc jest cenna!