niedziela, 14 grudnia 2014

Bogowie

Nareszcie jest! Co z tego, że w połowie grudnia?! Co z tego, że 2 miesiące po premierze?! Chrzanowskie kino "Sztuka" w końcu zdecydowało się puścić film "Bogowie". Od pierwszych scen miałam dreszcze.

Szybki, zdecydowany chód, papieros i ON. Tomasz Kot w roli Zbigniewa Religi, najsłynniejszego polskiego Kardiochirurga. Specjalnie napisałam to z dużej litery. A co! Należy mu się! Tak jak i Kotowi za genialne przedstawienie docenta Religi jako człowieka "z krwi i kości". Człowieka z uczuciami, przekraczającego dozwoloną prędkość bo "nie lubi, jak ktoś jedzie przed nim". Kogoś, kto nie dbał o to, co mówią inni gdy wiedział, że ma rację. Nie poddawał się, gdy pojawiały się jakiekolwiek przeciwności losu. Kogoś, kto używał słowa "kurwa" niemalże niczym przecinka w zdaniu. Mężczyzny, który nie stronił od alkoholu a papieros odpalał jeden od drugiego. Kogoś, dla kogo cudze życie było wartością nadrzędną. Obok Tomasza Kota, w filmie zobaczyć można było Magdalenę Czerwińską (jako Anna Religa, żona Zbyszka Religi), Piotra Głowackiego i Szymona Piotra Warszawskiego (w rolach Mariana Zembali i Andrzeja Bochenka, obok doc. Religi dwóch głównych kardiochirurgów w klinice), Jana Englerta (właściciel kliniki w Warszawie, w której pracował Religa) i Zbigniewa Zamachowskiego (jako Stanisław Pasyk). Epizodyczne role zagrali: Marian Opania (członek komisji etyki lekarskiej), Sonia Bohosiewicz (żona pierwszego pacjenta, który miał przeszczep) czy Kingę Preis (matka zmarłej dziewczynki). Ta ostatnia, pomimo krótkiego epizodu, swoją pracę wykonała na tak wysokim poziomie jak Kot. 

Można powiedzieć, że film nakręcono według sztampowego schematu, jednak widz w kinie ma wrażenie realnego uczestnictwa w życiu zawodowym docenta zarówno przy budowaniu jego kliniki jak i podczas operacji. Ta niezwykła sztuka udała się Łukaszowi Palkowskiemu, reżyserowi znanemu między innymi z filmu "Rezerwat" czy serialu "39 i pół". Doskonale dobrana muzyka oddawała emocje towarzyszące danej sytuacji. 

Jednak, żeby nie było, że sypię tu samymi peanami, jest jeden moment w filmie, który mnie zawiódł. przez cały film oglądamy, jak Zbigniew Religa walczy o ludzkie życie a jednak zabrakło momentu, gdy przeprowadzono pierwszy w pełni udany przeszczep, po którym człowiek żył jeszcze 7 lat. Pominięto też informację ile w dzisiejszych czasach daje nam tamten przeszczep serca. Jednak ogólne wrażenie z filmu jest niesamowite. Widzowie wchodzili do kina z siatami pełnymi chipsów i popcornu, ale podczas filmu nikt nawet się nie ruszył by coś zjeść czy wypić. Gdy poleciały napisy, ludzie nadal siedzieli wbici w swoje fotele. Dopiero po jakimś czasie, niemalże w milczeniu, zebrali się do wyjścia. To chyba o czymś świadczy, prawda?




5 komentarzy:

  1. Na mnie również film zrobił ogromne, pozytywne wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak. Polecam go każdemu, bez względu na wiek czy cokolwiek innego:)

    OdpowiedzUsuń
  3. oglądając ten film do głowy cisnęły się wspomnienia PRL-u. tak było - i trzeba było mieć bardzo szerokie plecy, aby cokolwiek osiągnąć. Religa sięgnął po niemożliwe i niewyobrażalne w tamtych czasach. pełny szacunek dla AKTORÓW I REŻYSERA FILMU.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jeszcze go nie oglądałam, ale na pewno to nadrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja choruje i nie mam jak iść , ale pójdę

    OdpowiedzUsuń

KAŻDY KOMENTARZ I KAŻDA OBSERWACJA MOTYWUJE NAS DO DALSZEJ PRACY. DZIĘKUJEMY:)