Czy wierzy Pani w to, że nic nie
dzieje się bez przyczyny? Jaką rolę w Pani życiu odgrywa
przeznaczenie?
Wierzę, że to my jesteśmy głównymi
bohaterami spektaklu pt. „Życie”. Tylko od nas zależy jak
wypadną jego poszczególne akty. Możemy albo wczuć się w rolę i
świadomie wykreować ciekawą postać, albo po prostu przyjąć
postawę: „byle przebrnąć do końca”. Przeznaczenie jest dla
mnie skutkiem podjętych i nie podjętych decyzji. Taką wypadkową
wszystkich zdarzeń, które miały miejsce w naszym życiu, oraz
naszej reakcji na nie. Zawsze mamy wpływ na nasz los. On jest tylko
w naszych rękach. Owszem, często są w życiu gorsze okresy, kiedy
trudniej jest nam się przebić przez barierę trudności. Często
wydaje nam się, że stoimy w miejscu. Ale to tylko kwestia
odpowiedniego postrzegania. Zawsze można przecież pójść w innym
kierunku, albo pod prąd ... Trzeba tylko czuć potrzebę prawdziwego
życia.
W jednym z wywiadów przeczytałam, że swoje książki pisze Pani ręcznie. To dość nietypowe w dzisiejszych czasach. Skąd taki wybór, mając tyle możliwości elektronicznych?
zdjęcie profilowe fun page Doroty Gąsiorowskiej |
Tak, rzeczywiście piszę ręcznie. Taki sposób pisania jest akurat dla mnie odpowiedni. Ułatwia mi kontakt ze sobą. Lubię widzieć napisane przez siebie wyrazy. One mają już w sobie jakiś ładunek emocjonalny. Oczywiście w końcowej fazie przenoszę wszystko do laptopa. Zdarza się, że coś zmienię, ale to już właściwie kosmetyka. Ja w ogóle korzystam ze zdobyczy techniki w ograniczony sposób, tyle ile muszę. Nie oglądam telewizji, czytam tylko te informacje, które wydają mi się godne uwagi. Czasem wydaje mi się, że urodziłam się nie w tej epoce, w której powinnam.
Pisze Pani od wielu lat, ale dopiero
teraz wydała Pani swoją pierwszą powieść. Co Panią skłoniło
do tej decyzji?
Myślę, że teraz jest właśnie ten
odpowiedni czas. Pewni ludzie, czy sytuacje pojawiają się w naszym
życiu w momencie, gdy jesteśmy na nie gotowi. Wcześniej trochę
rozmijałam się ze sobą. Pisałam swoje opowieści, ale nigdy ich
nie kończyłam, tylko wkładałam do szuflady. W tej chwili już tak
nie robię, choć czasem kusi mnie, by w trakcie pisania jakiejś
historii przeskoczyć do następnej. Koncentruję się na danej
książce i piszę ją do końca. Dopiero potem zaczynam kolejną.
Skąd pomysł na fabułę?
Pomysły napływają do mnie w trakcie
pisania, na bieżąco. Gdy zaczynam tworzyć nie mam gotowego planu.
Wiem, co chciałabym przekazać, ale to też nie jest stałe,
ponieważ zmienia się wraz z pojawianiem się w powieści kolejnych
bohaterów. W moim odczuciu oni są bardzo soczyści. Przekazują
sobie wiele uczuć. Nie tylko zastanawiają się nad życiem, ale
biorą je we własne ręce. Sądzę, że to właśnie oni są w
„Obietnicy Łucji” najbardziej istotni. Każdy z nich wnosi do
książki wachlarz emocji.
Czy naprawdę istnieje Różany Gaj?
Różany Gaj to fikcyjna miejscowość,
która właściwie mogłaby istnieć wszędzie. Mieszkańcy tej
prowincji są lustrzanym odbiciem większości ludzi. Mają te same
potrzeby, tęsknoty, które nosi w sobie każdy z nas. Pragną
miłości, boją się cierpienia, zastanawiają się nad sensem
istnienia. Życie nieustannie pędzi do przodu jak dalekobieżny
pociąg. Zmienia się jego tło, normy, obyczaje , ale człowiek w
tym wszystkim jest wciąż taki sam. Okazuje się, że zewnętrzne
zmiany nie mają wpływu na jego uczucia.
Gdyby spotkała Pani na swej drodze
Łucję i poszłybyście na kawę, to co by jej Pani powiedziała?
Zaprzyjaźniłybyście się?
Łucja na pewno należy do tych osób,
z którymi chętnie bym się zaprzyjaźniła. Sądzę, że obie
skorzystałybyśmy na tej znajomości. Mogłybyśmy się od siebie
wiele nauczyć. Nasza rozmowa mogłaby być ciekawa. Obie jesteśmy
kobietami, które starają się zobaczyć drugie dno. To pewnie
byłaby trochę filozoficzna dyskusja. Może ... trochę byśmy się
sobie zwierzyły. Na pewno poplotkowałybyśmy na temat Tomasza.
Takie fajne babskie pogaduchy. Co mogłabym jej powiedzieć? Chyba
to, że zrobiła kawał dobrej roboty i życzyć jej szczęścia na
kolejne lata, które zapewne przyjdzie jej spędzić w Różanym
Gaju u boku ukochanego mężczyzny i córki. Jestem o nią spokojna.
Łucja to silna kobieta, da sobie radę.
Która bohaterka jest Pani najbliższa
i z jakiego powodu?
Myślę, że wszystkie postacie są mi
w jakimś sensie bliskie. Łucja jest główną bohaterką, to jej
poświęciłam w książce najwięcej uwagi, ale nie traktuję jej z
tego powodu szczególnie. Tak samo lubię zimną Adelę, jak i jej
siostrę, serdeczną Antosię. Według mnie wszyscy są fajni. Nie
jestem tylko w stanie obdarzyć sympatią Filipa. On denerwował
mnie już w momencie, gdy wprowadziłam go do książki.
„Obietnica Łucji” skierowana jest
głównie do kobiet. Czy w przyszłości planuje Pani książkę, w
której coś wyjątkowego będą mogli znaleźć mężczyźni?
Oduczyłam się planować. Przekonałam
się, że z wielkich planów raczej mało wychodzi. Staram się
raczej dopasowywać do aktualnej sytuacji i znaleźć w niej jakieś
pozytywy. Oczywiście jak mi coś nie pasuje, to zmieniam to. Ale ...
dalekosiężne plany? To nie dla mnie. Przypuszczam, że moje kolejne
powieści będą utrzymane w podobnym klimacie, co „Obietnica
Łucji”. Nie sądzę, żebym w przyszłości chciała napisać
horror, erotyk, czy powieść sensacyjną. Moja książka jest może
skierowana do kobiet, ale myślę, że mogą po nią sięgnąć i
wrażliwi mężczyźni. Jest to powieść dla ludzi, którzy chcą
dotrzeć do siebie samych. Łucja i inni bohaterowie krok po kroku
pokazują jak można tego dokonać.
Co czytelnik może wynieść z
„Obietnicy Łucji”? W jakim celu ją Pani napisała?
„Obietnica Łucji” pokazuje życie
wielu ludzi w różnym stadium i z wielorakiej perspektywy. Na łamach
książki bohaterowie mierzą się ze sobą i własnymi problemami.
Pomimo dużego dyskomfortu, a nawet bólu, pokonują wiele trudności.
To zupełnie tak, jak w realnym życiu. Wszyscy mamy kłopoty i tylko
od nas zależy jak do nich podejdziemy. Czy je pozostawimy,
zagrzebując pod kolejnym kłamstwem, sięgając po codzienną lampkę
wina? Czy też postanowimy się z nimi rozprawić? Pisząc „Obietnicę
Łucji” nie miałam jakiegoś konkretnego celu, czy wizji. Po
prostu napisałam książkę, która w jakimś sensie jest mi bliska.
A to, czy się komuś podoba, czy też nie, to już indywidualna
sprawa. Myślę, że każdy znajdzie w niej coś innego. Przecież
wszyscy jesteśmy odmienni.
Czy dobre mam wrażenie, że w jakimś
stopniu inspirowała się Pani Katarzyną Michalak?
Przeczytałam jedną książkę Pani
Katarzyny Michalak pt.”Nadzieja”. Powieść bardzo mi się
podobała. Niestety nie miałam okazji przeczytać więcej książek
tej autorki. Jednak z zachwytu czytelniczek sięgających po
książki Pani K. Michalak wiem, że pisze pięknie, porusza ważne
życiowe tematy i przekazuje ludziom wiele dobrych uczuć. A przecież
to jest najważniejsze. Mam ogromny szacunek do pisarzy, którzy z
pomiędzy brzydoty potrafią wyłonić piękno, a potem je jeszcze
ładnie opisać. Ja pisząc nie inspiruję się raczej innymi
twórcami. Właściwie „łapię” kontakt ze sobą, staram się
czuć książkę. Moją wyobraźnię dodatkowo pobudzają
przypadkowo zobaczone przedmioty, fajne, często zapomniane miejsca,
na które większość ludzi po prostu nie zwraca uwagi. No i
oczywiście ludzie. Oni są jednak najważniejsi.
Z jakim pisarzem bądź pisarką
chciałaby Pani spędzić popołudnie? Czym zajmuje się Dorota
Gąsiorowska, gdy ma odrobinę wolnej chwili?
Z Paulo Coelho wybrałabym się chętnie
na górską wędrówkę. Moglibyśmy podumać nad sensem życia i
podziwiać piękne pejzaże. Natomiast w głąb kobiecej duszy
najchętniej wgryzłabym się z Panią Romą Ligocką. Według mnie
nikt tak pięknie nie potrafi pisać o uczuciach, jak Ona. Co do
wolnych chwil ... to są one po to, żeby je docenić. Ja najchętniej
spędzam je z kubkiem ulubionej herbaty. Wyrzucam wówczas z głowy
niepotrzebne, zakurzone myśli, wyciszam się, a potem znów ruszam
do przodu. Wtedy jestem bardziej klarowna i zdystansowana.
Kiedy możemy spodziewać się Pani kolejnej książki?
Piszę kolejną powieść, ale żeby nie zapeszać, na razie nie chcę uchylać rąbka tajemnicy. Nowa książka na pewno będzie w podobnym klimacie, co „Obietnica Łucji”. A więc: ciekawi ludzie, tajemnice, mnóstwo emocji i dobre zakończenie. Bo przecież wszyscy dążymy do tego, żeby nam było lepiej. Żebyśmy byli szczęśliwi.
W takim razie czekamy z niecierpliwością. Dziękuję za rozmowę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
KAŻDY KOMENTARZ I KAŻDA OBSERWACJA MOTYWUJE NAS DO DALSZEJ PRACY. DZIĘKUJEMY:)